Ćwiczenia z miską, czyli „czarne scenariusze” i skuteczne rozwiązania

Ćwiczenia z miską, czyli czarne scenariusze i skuteczne rozwiązania

W poprzednim wpisie https://www.doggyboom.pl/jak-zapobiegac-agresji-wobec-ludzi-pierwsze-sygnaly-alarmujace/ wspomniałam o tym, że od pierwszych dni szczeniaka w naszym domu warto wprowadzić tzw. „ćwiczenia z miską”. Wyjaśniłam też – jak pogodzić dwie przestrzegane przeze mnie, a przy tym – zdawałoby się – sprzeczne zasady: nieprzeszkadzania psu w trakcie posiłku oraz możliwości w dowolnej chwili przejścia obok jedzącego psa, zabrania mu miski czy nawet poczęstowania się z jego „talerza”. Czy mam rozdwojenie jaźni? A jednak chyba nie! Moim zdaniem, każdy pies ma prawo zjeść w spokoju, ale pod jednym warunkiem – jeśli nasze zbliżenie się do miski nie wywołuje w nim żadnych negatywnych reakcji. Wystarczy, że od czasu do czasu sprawdzimy to, na przykład, mijając jedzącego psa w bliskiej odległości lub delikatnie głaszcząc go przez chwilę, podczas gdy ten zajada swoją wieczorną porcję. Po co właściwie to robimy?

Incydent przy misce – „czarne scenariusze” 

Rzecz w tym, że nerwowość przy misce może się źle skończyć zarówno dla czworonoga, jak i dla każdego, kto przebywa w jego otoczeniu. Załóżmy, że od zawsze wyznawaliśmy zasadę, że jedzącemu psu się nie przeszkadza. Je zawsze w samotności w swoim kąciku, zaś wszyscy domownicy są nauczeni, by omijać jego „strefę posiłku” szerokim łukiem.

Świąteczne zamieszanie 

I wszystko gra, aż przychodzi czas świątecznych odwiedzin i nasz dom zaczyna tętnić życiem. My kręcimy się w kuchni, szykując kolejne potrawy na świąteczną wieczerzę, goście wraz z rodziną usiedli wygodnie w fotelach i o czymś zawzięcie dyskutują, dzieci naszych znajomych radośnie hasają wte i wewte. Zanim wszyscy usiądą do stołu, szybko stawiamy    przed naszym pupilem pełną michę. Tym razem nasz ulubieniec dostaje coś ekstra. Niech też wie, że są święta! A więc – pies, któremu ślina od rana leciała z pyska, bo czuł miliony kuszących zapachów, dolatujących z kuchni, oddala się do swojego zacisznego kącika i rzuca się na miskę pełną smakołyków. Niestety, mając to wszystko na głowie, a jednocześnie próbując podtrzymywać rozmowę, toczoną poza kuchnią, rzecz jasna zapominamy uprzedzić bawiące się dzieciaki, by nie zaglądały do „psiego kącika”. Jak myślicie, sami wpadną na to, by psu nie przeszkadzać? Raczej nie. Pies, który właśnie otrzymał wyjątkowo smakowitą, iście królewską, polaną mięsnym sosikiem kolację właśnie zostaje szturchnięty przez przebiegającego obok dzieciaka i odruchowo wyskakuje w stronę „intruza” z zębami. Może dojść do pogryzienia, przy czym winnych tej sytuacji na próżno szukać! Dzieci nie wiedziały, że psu się nie przeszkadza albo zahaczyły o niego przypadkowo. Pies nigdy w życiu nie był „zaczepiany” w trakcie jedzenia, a co dopiero gdy trafiła mu się wyjątkowa, niecodzienna kolacja… Bronił swojego. A my? Wychowywaliśmy psa zgodnie z zasadą „Nie podchodź do psa, kiedy je” i nigdy nie podchodziliśmy. Aż do tego momentu, no ale kto mógł wiedzieć, że pies tak zareaguje. Przecież nigdy w życiu na nikogo nie warknął…

Spiętrzenie bodźców, czyli nieszczęśliwy wypadek cioci z Łomży

Czasem do nieprzyjemnych incydentów przy misce dochodzi poprzez tzw. „spiętrzenie bodźców”.  Powiedzmy, że mamy łagodnego miłego psa, który zazwyczaj nie sprawia nam żadnych problemów. Generalnie lubi naszych znajomych, nie zwraca większej uwagi na obce osoby, mijające nas na ulicy, tyle że – nie wiedzieć czemu – boi się starszych osób. Zwłaszcza tych, co poruszają się o lasce. Nie przypominamy sobie, by coś przykrego spotkało naszego psa ze strony takiej osoby. Dlatego zawsze się dziwimy, gdy na widok starszej osoby nasz pies się zatrzymuje, wpatrując się w mijającego nas starszego człowieka, czasem lekko się cofa i zaczyna szczekać, a czasem chce uciec. Właściwie to nie do końca możemy zgadnąć, o co psu chodzi – czy chce taką osobę ugryźć czy się przed nią schować. Na szczęście jednak zawsze, gdy mijamy kogoś podobnego na ulicy, nasz pies jest na smyczy, więc da się z tym żyć. Poza tym nasz pupil zawsze dostaje swoją porcję jedzenia w przedpokoju, gdzie nikt mu nie przeszkadza. Nawet gdy któryś z domowników musi zajrzeć do przedpokoju w trakcie psiego posiłku, to i tak nie ma żadnego problemu. Możemy spokojnie wchodzić i wychodzić, a pies tylko nieco bardziej nachyla się nad miską, gdy go mijamy – i tyle.

Pewnego dnia odwiedza nas nasza ukochana ciocia. Jest osobą starszą, lecz bardzo aktywną – tak bardzo, że parę tygodni temu podczas wycieczki rowerowej miała nieszczęśliwy wypadek i teraz przyjechała na umówioną wizytę do rehabilitanta. Przy okazji wpadła do nas z wizytą. Pies właśnie spożywa kolację, a my słyszymy dzwonek do drzwi. Otwieramy – jest nasza ukochana ciocia. Zawsze głośna, zawsze uśmiechnięta. Wchodzi do przedpokoju, podpierając się laską i chce się przywitać z psem. Niefortunnie się nad nim nachyla, gdy ten właśnie zamiera nad swoją miską, i nagle nasz łagodny, nigdy nie atakujący pies – wyskakuję na nią z zębami. Szok! Przecież ostatnio, gdy gościła w naszym domu, a on był jeszcze uroczym szczeniakiem, tak pięknie się z nim bawiła. Bardzo ja polubił! Tyle że wtedy było lato. I ciocia była ubrana zupełnie inaczej. Osoba, którą zobaczył dziś – to ktoś poruszający się o lasce, ubrany w długi ciemny płaszcz z futrzanym kołnierzem…

A zatem – każdy z czynników osobno z pewnością nie wzbudziłby w naszym pupilu tak gwałtownej reakcji. Gdy zaś kolejne negatywne bodźce nałożyły się na siebie, miarka się przebrała i pies zareagował gwałtownie, tak jak nigdy dotąd.

Co możemy zrobić, by „obrona zasobów”, a do tej kategorii niewątpliwie należy zaliczyć bronienie przez psa własnej miski lub nawet miejsca spożywania posiłków, nie stała się problemem w relacjach pies-człowiek w naszym domu.

Ćwiczenia z miską – jak je przeprowadzić

Zacznę od truizmu, który powinien być mottem każdego opiekuna psa – „Lepiej zapobiegać, niż leczyć”. Dlatego też od pierwszych dni szczeniaka w naszym domu należy przeprowadzać tzw. „ćwiczenia z miską”.

♦ Wybieramy miejsce, gdzie pies zawsze będzie dostawał od nas posiłki, siadamy tam wygodnie na podłodze, stawiamy obok siebie miskę z połową porcji posiłku naszego szczeniaka i wołamy malucha. Nasz szczeniak – tradycyjnie głodny jak wilk – podchodzi do swojej miseczki i zaczyna jeść. Od czasu do czasu dokładamy do miski kolejne kawałki jedzenia, które mamy przyszykowane i trzymamy np. w pojemniku obok siebie. Maluch je, a my – od czasu do czasu delikatnie go głaszcząc – wkładamy rękę do miski, dorzucając kolejne smakowite kąski. W ten sposób pies uczy się, że ludzka ręka – czy to głaszcząca przy karmieniu, czy też wkładana do miski – zapowiada coś dobrego, czyli kolejne smaczne kąski. Po kilku takich próbach można przeprowadzić kolejne ćwiczenie.

♦ Tak samo, jak w poprzednim przykładzie, siadamy wygodnie przy psiej misce, w której nasypane jest jedzenie dla malucha i wołamy go na kolację. W misce mamy, powiedzmy, suchą karmę dla szczeniąt, a w pojemniku, który trzymamy na kolanach lub gdzieś obok – mokrą karmę. Maluch zaczyna zajadać swoją porcję, a my – tak jak poprzednio – delikatnie głaszczemy szczenię i od czasu do czasu wkładamy do miski rękę, zabierając z niej kilka kulek karmy, w zamian dokładając kawałek karmy z puszki Zazwyczaj psy wolą mokrą karmę, więc budujemy w naszym psie kolejne pozytywne skojarzenie: ludzka ręka w misce, nawet ta zabierająca, w zamian daje coś jeszcze lepszego.

♦ Po wielokrotnych powtórzeniach obu wariantów ćwiczeń możemy pójść jeszcze o krok dalej. Nasz maluch już wie, że człowiek przebywający obok jego miski, a także ręka sięgająca do miski – to nic złego. Właściwie to zawsze na tym dobrze wychodzi, więc nawet cieszy się, gdy siedzimy obok, dotykamy go czy sięgamy po miskę. Czas więc, by delikatnie zabrać psu miskę w trakcie posiłku i w zamian natychmiast postawić przed nim miskę z jeszcze lepszym kąskiem. W zamian nie musi dostać miskę pełną filetów z kurczaka. Wystarczy że dołożymy do tej drugiej miski jeden czy dwa smakowite pachnące inaczej kąski, a pies doceni skutki takiej wymiany. Dla niego – zawsze pozytywne.

♦ „Ćwiczenia z miską” możemy dowolnie urozmaicać. Gdy pies całkowicie akceptuje, a wręcz uwielbia nasze towarzystwo w trakcie posiłku, zmieńmy nieco okoliczności. Tym razem możemy tylko przechodzić obok jedzącego psa i w drodze, niejako mimochodem, podrzucać mu coś dobrego do miski. Czasem, mijając szczeniaka, możemy go niechcący delikatnie „zahaczyć”, i natychmiast dołożyć do miski coś dobrego. Pamiętajmy, że nasze wariacje na temat „ćwiczeń z miską” zawsze są uzależnione od kontekstu. To, co może się przydarzyć w naszym domu w przyszłości, należy zaaranżować i pozytywnie skojarzyć psu jeszcze „za szczeniaka”.

♦ Rzecz jasna, nie musimy za każdym razem i przez całe życie psa kręcić się wokół niego w trakcie posiłku, dokładając i odejmując kąski, głaszcząc czy zahaczając o niego itd. Ważne, by wielokrotnie powtórzone pozytywne doświadczenia naszego szczeniaka z człowiekiem w pobliżu jego miski, od czasu do czasu wzmacniać w sposób opisany powyżej. Nie codziennie, rzecz jasna. Dobrze jest też pozwolić psu jeść spokojnie ze swojej miski, ale pod warunkiem – że nawet jeśli przejdziemy obok, staniemy w pobliżu, kucniemy czy pogłaszczemy go – nic się nie dzieje. Może na nas spojrzeć, merdając ogonem, przerwać posiłek, oczekując pieszczoty czy smakołyku – i tyle. Bez napięcia, nachylania się nad miską w celu jej zasłonięcia, bez zastygania w bezruchu, podkulenia ogona czy warknięcia. Jeśli od czasu do czasu przeprowadzony przez nas sprawdzian wykazuje, że pies jest tak samo wyluzowany, jak zawsze – nie ma potrzeby, by ciągle niepokoić go swoimi pomysłami. Niech sobie spokojnie je.

♦ „Ćwiczenia z miską” są absolutnie obowiązkowe w domu, zamieszkiwanym przez dzieci. Podstawową zasadą podczas takich ćwiczeń jest obecność rodziców! Wykonujemy wszystkie opisane ćwiczenia najpierw sami, następnie – z udziałem dzieci, ale zawsze musimy bardzo uważnie obserwować zachowanie naszych pociech i naszego szczeniaka. Gdy pies całkowicie akceptuje, a wręcz lubi, dotyk człowieka w trakcie spożywania przez niego posiłku, możemy pozwolić, by dziecko, będące obok nas i kierowane przez nas, również dotknęło jedzącego szczeniaka i natychmiast dołożyło do jego miski smaczny kąsek. Czy dużo ryzykujemy, angażując w te ćwiczenia dzieci? Odpowiedź jest prosta – póki mamy do czynienia ze szczeniakiem, a cała sytuacja jest pod naszą całkowitą kontrolą, nie ryzykujemy prawie wcale. Jeśli zaś nie nauczymy psa tolerowania rozmaitych dziecięcych ruchów w pobliżu miski, a dziecko, na przykład, sięgnie kiedyś po zabawkę, leżącą w pobliżu jedzącego psa, ryzyko będzie naprawdę duże. A co dopiero – gdy w odwiedziny do naszego dzieciaka wpadną koledzy i koleżanki? Zatem – lepiej przeprowadzić urozmaicone sesje z miską, póki pies jest szczeniakiem, niż przegapić ten moment, a zacząć się martwić, gdy pies ma już rok i zaczyna powarkiwać przy misce.

Niestety, często się to zdarza. Szczeniak nie sprawia nam żadnych problem związanych z bronieniem swojego jedzenia, więc nie spodziewamy się żadnego problemu w przyszłości. I nagle, gdy pies dorasta, jego zachowanie się zmienia. Dopiero wtedy zaczynamy dostrzegać, że mamy problem. Co zrobić, jeśli przegapiliśmy właściwy moment i nasz pies zaczyna bronić swojego miski? O tym już w kolejnym wpisie 🙂