Psi nos w świecie seriali, czyli jak uszczęśliwić naszego psa

Mieliśmy suszę, teraz leje… Leje od tygodnia i jeszcze będzie przez tydzień… Przynajmniej tak mówią prognozy. I tak źle, i tak niedobrze. Ale co to oznacza dla nas, psiarzy? Otóż, gdy zakładamy kaloszki, szykujemy parasol i idziemy z psem na spacer, planując tym razem krótszą trasę – no bo przecież pada – nasz pies, jak na złość zatrzymuje się przy każdym krzaczku, przy każdej kępce trawy, już o słupkach czy furtkach nie wspominając… I przy każdym chce spędzić przynajmniej parę minut, węsząc tym bardziej zawzięcie, im bardziej my się irytujemy, czując, jak krople deszczu właśnie wpadają nam za kołnierz… (oczywiście, jeśli – mimo że parasol uszykowaliśmy, to i tak zapomnieliśmy go zabrać ze sobą ze stolika w przedpokoju… Albo nie zabraliśmy celowo, bo przecież to miała być tylko krótka rundka na siku). Ciągniemy naszego zapierającego się czworonoga, irytując się przy tym niebywale, no bo – powiedzmy szczerze – nie można było sobie węszyć, kiedy świeciło piękne słońce? Gdy mieliśmy nawet ochotę tak sobie postać i powdychać świeże wiosenne powietrze? Otóż, nie! Nie można! Bo dopiero teraz, gdy ziemia, powietrze, trawa, piasek, słupki i drzewa są wilgotne, wszystkie zapachy stały się o niebo bardziej intensywne, a więc teraz dopiero zaczęły nęcić psie nosy z taką siłą, że nie idzie się powstrzymać! Prawda, że nawet my zaczynamy co nieco wyczuwać w świeżym deszczowym powietrzu? Zapach konwalii? Bzu? Gnojówki z pola sąsiada? To różnie bywa… Ale psy właśnie teraz, gdy pada, najbardziej na świecie pragną węszenia! Nawet najdrobniejsze ślady zapachowe, pozostawione przez stado sarenek parę dni temu, nagle stają sie wyjątkowo wyraźne – wiadomo już, którą gałązką posilały się młode sarenki, a gdzie ułożyły się na nocleg. Tak, tak w tym dołku, i dlatego trzeba go zbadać bardzo dokładnie!

Wyobraźmy sobie, że właśnie zasiadamy, by obejrzeć swój ulubiony serial i gdy słyszymy już ostatnie akordy dobrze nam znanej melodii, po której zobaczymy twarze bohaterów, ktoś przełącza na Wiadomości… w Dwójce…  I tak za każdym razem. Nigdy się nie dowiemy, czy się w końcu rozwiodą i czy to było w końcu jego dziecko. Nic z tego! Otóż w ten sam sposób dzień w dzień odciągamy swoje czworonogi od ich ulubionego „serialu”… Ale to jeszcze nic! Teraz, gdy wilgotne powietrze jest pełne różnorakich, najpiękniejszych dla psiego nosa zapachów – to już nie jest zwykły serial. To jest „Gra o Tron”! Nowy odcinek! No i co Wy na to? Bestialstwo, inaczej nie można tego określić.

Z drugiej jednak strony – powiecie – gdybym pozwolił/pozwoliła węszyć mojemu psu tyle, ile by chciał, to najprawdopodobniej spacer potrwałby parę godzin. Nie mam tyle czasu na spacery z psem! Ani ochoty przyglądać mu się, jak obwąchuje krzaczki.

Zgoda. Jak w każdym związku, tak też w naszych relacjach z czworonogiem należy znaleźć złoty środek.

Pozwólmy naszemu psu w trakcie nawet krótkiego spaceru bez pośpiechu obwąchać chociażby kilka tzw. „miejsc strategicznych” – tych, które on sam wybierze. I nawet jeśli się spieszymy, przy dwóch-trzech krzaczkach spróbujmy wrzucić na luz i dać psu czas, by mógł nie tylko obwąchać, lecz i pozostawić w danym miejscu swój ślad zapachowy. Spróbujmy go nie poganiać! I zobaczycie, że jeśli Wasz pies będzie wiedział, że pozwalacie mu na spokojne węszenie i to zatrzymanie przy krzaczku nie jest przypadkowe, wyjątkowe i dlatego tak cenne dla psa, że chciałby je przedłużać w nieskończoność, to zacznie spędzać na węszeniu trochę mniej czasu, przechodząc od krzaczka do krzaczka w miarę płynnie.

Od czasu do czasu, w weekend lub wieczorem po pracy zafundujmy naszemu czworonogowi „spacer zapachowy”! Weźmy dłuższą smycz, załóżmy wygodne i nieprzemakalne ubranie i podążajmy za psim nosem! Zobaczycie, jak szczęśliwy, zmęczony i spełniony wróci Wasz pies do domu po takim spacerze! Najprawdopodobniej ułoży się wygodnie, z nosem na przednich łapach, przymknie oczy i, zapadając w drzemkę, jeszcze będzie poruszał nosem, bo za tymi zapachami, jakie wciąż będzie czuł, kryją się historie i obrazy, których nawet nie jesteśmy w stanie  sobie wyobrazić.

Tak zrobiłam dziś rano. Postanowiłam, że będę napawać się światem zapachów razem z moimi psami – spróbuję poczuć chociaż odrobinę tego, co one czują, wędrując po leśnych ścieżkach, a przede wszystkim – nie będę im przeszkadzać. Najbardziej dokładnie sprawdza ślady zapachowe nasza Moleńka. Brysi wszystko zajmuje parę sekund, taka już jest. A na sygnał „Idziemy” zawsze chętnie rusza do przodu w poszukiwaniu nowych przygód. Moleńska potrafi badać kępkę trawy dłuuuugo… Zauważyłam jednak, że zarówno Brysia, jak i Tora nigdy nie próbują „poganiać” Molki. Jeśli ta węszy, a one już wszystko wiedzą, siadają obok i czekają. Taka „psia kultura”. Co daje do myślenia.

Zadziwiające, ale dzisiejszy spacer wydłuzył nam się raptem o 15 minut! Za to „dziewczyny” wróciły do domu zmęczone i zadowolone!

 

 

Chcąc wprowadzić w życie „spacery zapachowe”, warto jednak pamiętać o kilku zasadach:

  1. Jeśli decydujemy, że ten spacer poświęcimy „psim nosom”, weźmy nasze czworonogi na dłuższą linkę – tak, by pies nie ciągnął nas od krzaczka do krzaczka, tylko wędrował po-swojemu bez konieczności napinania smyczy, bo to by zruinowało całą naszą dotychczasową pracę nad „luźną smyczą”.
  2. Węszenie w szczególnie atrakcyjnym dla psa miejscu możemy potraktować jako „nagrodę środowiskową”, jaką zafundujemy naszemu czworonogowi np. za wykonanie kilku znanych mu komend, za pokonanie odcinka od punktu A do punktu B (tegoż krzaczka) na luźnej smyczy itd.
  3. Jeśli musimy przerwać psie węszenie i ruszyć dalej, nie róbmy tego bez uprzedzenia, szarpiąc za smycz znienacka. Wypracujmy naszą własną komendę do ruszenia w dalszą drogę, np. „Idziemy”. Jeśli za każdym razem po usłyszeniu tej komendy pies będzie wiedział, że musi iść dalej, sam będzie ruszał za nami. Jeśli się „zawęszył” za bardzo, możemy, powtarzając komendę, lekko dać sygnał smyczą, napinając ją i delikatnie prowadząc psa do przodu. Najważniejsze, by nasz pies wiedział, w którym momencie wypadałoby pójść za nami. A wiedząc, że za jakiś czas znów pozwolimy mu powęszyć, nie będzie stawiał większego oporu.
  4. Pozwalajmy naszym psom znaczyć teren! Pozostawienie „komunikatu” pozostałych członkom psiej społeczności jest dla naszego psa tak samo ważne, jak odbieranie „psich komunikatów”. Dotyczy to wszystkich psów, ale przede wszystkim – psów lękliwych. Im więcej znaczą, tym stają się pewniejsze siebie! Z drugiej strony – psy z okolicy, znający już zapach naszego czworonoga, nie potraktują go na swoim terenie jak kogoś zupełnie obcego! Co nieco już będą o nim wiedzieć!

Na koniec rada dla najbardziej „zagonionych”. Jeśli nienawidzisz marnowania czasu, a stanie przy węszącym psie za takowe uważasz, posłuchaj naszych podcastów! To jest najlepszy moment, by połączyć przyjemne z pożytecznym i zadziwić swojego czworonoga swoją niezwykłą wyrozumiałością dla jego psiej pasji…

Posłuchaj naszych Podcastów